piątek, 25 września 2015

004- Brat?

Violetta. Weszłam do sali Leona, gdy go zobaczyłam byłam przerażona a do tego czułam się winna.Leżał tam w białej koszuli szpitalnej, wyglądał jakby spał lecz wiedziałam że tak nie jest.Podeszłam do niego, usiadłam na kraju łóżka i złapałam go za rękę. Boże co ja zrobiłam.. - powiedziałam sama do siebie - To wszystko przezemnie.. W tym momencie miałałam ochotę go pocałować i zrobiłam to. Nagle poczułam że Leon odwzajemnia pocałunek.Oderwałam się od niego. - Leon? - powiedziałam - Violetta, co się stało? Gdzie jesteśmy? - Leon spokojnie, jesteśmy w szpitalu - mieliśmy wypadek - oznajmiłam - Co?! Jaki wypadek? Nic Ci nie jest?- w tym momencie podniósł się aby mnie obiąć i syknął z bólu. - Ałłł.. - Leon nie ruszaj się, idę po lekarza. W tej chwili wyszłam z sali chłopaka? - Violetta co ty bredzisz! On cię nie kocha. Liczył tylko na szybki numerek - mówi moja podswiadomość. Zapukałam do gabinetu lekarza który zajmował się Leonem. Leon. Za każdym razem gdy próbowałem się ruszyć, czułem przenikliwy ból w klatce piersiowej i prawej ręce. - Szlag! - krzyknąłem i usłyszałem moje słowa odbijające się od białych ścian pomieszczenia. Nagle do sali ktoś wszedł, myślałem że to Violetta z lekarzem, jednak gdy podniosłem głowę zobaczyłem coś czego w życiu bym się nie spodziewał.. - Wynoś się!- krzyknąłem - Nie ładnie tak witać rodzeństwo.. - Mówiłem Ci żebyś wyszedł - powiedziałem, tym razem spokojniej - Spokojnie bracie, chciałem cię tylko ostrzec.. - Co? Przed czym ? - zapytałem - Przedemą.. - jego śmiech rozniósł się po całej sali - Wynoś się! Nie słyszałeś za pierwszym razem?! - powiedziałem głośniej niż za pierwszym razem - Daj mi chwilę, oglądam moje dzieło. - O czym ty mówisz Jorge?! - odezwałem się z niepokojem - Szkoda tak ładnego motoru, a jeszcze bardziej tak pięknej kobiety.. - Ty idioto! Mogłeś nas zabić!! - krzyknąłem - Pomyśl trochę, mogłem zabić Ciebie, przejąć twój interes a do tego mieć piękna kobietę.. - Nigdy Ci się to nie uda! - powiedziałem - Jeszcze się przekonasz do czego jestem zdolny.. - a teraz żegnam - Wyjdź! - powiedziałem ściszonym głosem W końcu wyszedł. Po chwili do sali weszła Violetta wraz z lekarzem. - W końcu się pan obudził - powiedział lekarz - Mogę dostać coś przeciwbólowego? - zapytałem - Oczywiście. - Za ile będę mógł stąd wyjść? - Oj.. Panie Leonie pański stan był krytyczny a teraz chcę Pan stąd wyjść? - Owszem, chcę wyjść na rządanie niech Pan to załatwi i przepisze mi jakieś leki przeciwbólowe - Jak Pan chce. W końcu wyszedł i zostałem sam na sam z Violettą. - Jak się czujesz? - zapytałem - Już lepiej, jak dobrze pójdzie to wyjdę stąd jeszcze dziś. - To świetnie! - powiedziałem - Mam pytanie. - Słucham. - Czy to może się udać? - Violetta proszę cię mów jaśniej.. - Czy możemy być razem? - I w tym momencie mnie zatkało i nie wiedziałem co powiedzieć.. Violetta. Po co go o to pytałam..- pomyślałam Przepraszam, nie powinnam..- i wybiegłam z jego sali Stanęłam na środku mojej sali i to co ujrzałam - wstrząsnęło mną. Na środku pokoju stał Leon tak mi się przynajmniej wydawało.. - Leon? Co ty tutaj robisz, przecież byłeś w swojej sali - Witaj, widzę że mój brat Cię nie poinformował - nazywam się Jorge Verdas, brat Leona.. Witam!Przepraszam że tak długo mnie tutaj nie było ale miałam na głowie szkołę i inne różne rzeczy.Więc tak, przejdźmy do rozdziału- Pojawia się nowy bohater, mogę wam zdradzić że namiesza w życiu zarówno Leona jak i Violetty. Nie jestem dobra w pisaniu postów pod rozdziałem więc wybaczcie. :) Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz